Ogólnie polecam hotel. Jest spokojny, zadbany. Z daleka do jakichkolwiek atrakcji, wokół tylko pustynia. Spacerkiem w lewo wzdłuż morza można dojść do wraku statku (ok 2km) po drodze są usypane piramidy z kamieni, fajne miejsce na fotki. Pogoda w połowie stycznia rewelacyjna. Przywital nas 30 stopniowy upał, a w ostatni dzień było 22st. Chce uspokoić tych, którzy się boją, że zmarzną. Hotel jest fajnie osłonięty od wiatru . Przy podgrzewanym basenie polecam siadać po stronie baru - tam jest istna patelnia , wiatru zero. Na plaży są parawany, więc wiatr również nie straszny. Na wieczór potrzebne będą długie spodnie i bluzy. Nie był to najlepszy hotel w którym byłam, ale mogę go polecić ze względu na cenę do jakości. Największym atutem jest zdecydowanie obsługa . Wszyscy usmiechnięci. Szczególnie Ram mi zapadł w pamięć i młody chłopak w restauracji Mohamed, wiecznie usmiechnięty, moje dzieci bardzo go lubily. A jak już jesteśmy przy restauracji - to jest największy minus hotelu. Jedzenie niby smaczne, ale bardzo monotonne. Codziennie jedliśmy to samo. Na śniadanie ciężko było coś wybrać. Sery niedobre, wędlina odstraszała od samego patrzenia. Smaczne były jajka (omlet, sadzone) które musieliśmy jesc przez cały tydzień. Plus dla tych, którzy lubią slodkie śniadania - rogaliki, ciasteczka - tu wybór był duży. Przepyszne słodkie owoce. Niestety jedzenie odbiło się na nas. Byliśmy 4 osobowa rodzina i każdy po kolei chorował. Biegunka i wymioty.